poniedziałek, 15 czerwca 2015

Skąpy Holender




Skąpy jak Holender
   W chwili, gdy prezydent elekt z pierwszą wizytą udał się na Jasną Górę, jego kontrwyborcy, coraz głośniej wołają o emigracji. Jak to zwykle u nas (albo u was), wszyscy głośno krzyczą o wyjeździe, ale nikt tak naprawdę dupy nie ruszy, bo wbrew pozorom Polska to całkiem dobry kraj do życia. Wiem, że teraz drogi czytelniku, unosisz brwi w geście rozbawienia. No bo jak to dobry, gdy wszyscy myślą inaczej. Że bieda, że smutek, że bezrobocie, wyzysk, Macierewicz itd. Cóż, może chwilowo u władzy zawiesiła się hiszpańska Inkwizycja. A media I politruki będą teraz na nowo badać giętkość brzozy w Smoleńsku oraz ostatecznie zakażą nauki w szkole teorii ewolucji. Ma to swoje dobre strony. Władza, zajęta pierdołami, skupia się na sobie, zamiast na uprzykrzaniu życia swoim obywatelom. Zupełnie inaczej jest w Holandii. Tu wszyscy wiedzą — kto jest, był albo będzie królem, mało kto zna nazwisko premiera, nikogo nie interesuje co się tam u sterów dzieje. Władza ma czas, więc władza myśli jakby tu obywatelowi zrobić lepiej. Jak już wymyśli, to musi obywatela opodatkować, aby mieć środki na robienie mu dobrze.
   Zacznijmy od tego, że w świecie panuje mylne przekonanie, że to Szkoci są najbardziej skąpym narodem. Cóż, miłośnicy biegania w spódniczkach powinni się tej sztuki uczyć od Holendrów. Tutejszy lud nizinny nie lubi się rozstawać ze swoim kapitałem i jest z tego bardzo dumny. No ale jak Holendrzy mają być rozrzutni, gdy od wszystkiego muszą płacić podatek. Jak już bidoki wszystko grzecznie zapłacą, to niewiele zostaje im na życie. Dlatego, w Holandii sportem narodowym jest oszczędzanie.

   Ale po kolei. Drodzy przyszli emigranci. Nim przyjedziecie nad kanały zrywać truskawki, musicie poznać dwa ważna słowa użytku codziennego. Pierwsze to Geodemorgen (czyt. Hujemorhen), czyli powitanie. Jak już to powiecie, to Holendrzy się zorientują, że jesteście inni i zaczną mówić do was po angielsku. Drugie (ważniejsze) to belasting, czyli właśnie podatek. Nie musicie go specjalnie szukać. On znajdzie was. Wtedy się właśnie dowiecie, że podatki można uiszczać właściwie od wszystkiego. Holendrzy mają długą historię płacenia podatków. Najpierw gnębili ich Hiszpanie, wyciągając od nich tyle kasy, że starczyło na budowę Wielkiej Armady, potem Napoleon na swoje wyprawy, a następnie zaczęli gnębić się już sami. Znamienny może się okazać przykład, dajmy na to krowy. Otóż w dawnych czasach posiadacz krowy musiał płacić podatek za to, że ją ma. Następnie płacił podatek od pastwiska. Gdy ją wydoił, musiał podzielić się zarobkiem za mleko. Gdy chciał zjeść, płacił podatek od uboju, a jak już zjadł, to miał zapłacić podatek od skóry, którą mógł przecież spożytkować. Czyli pięć razy przy jednej krowie. To wyobraźcie sobie teraz — co się dzieje, gdy macie tu samochód. Powiem tylko, że mnie na mój nie stać i muszę odsprzedać.

   Skąpstwo to cnota. Tak uważają tutejsi. A jako że Holendrzy to naród cnotliwy to zarazem skąpy. Kupują tylko na promocjach, wszystko mają wyliczone, nie lubią niespodzianek. Nikt nikomu nie stawia w barze, zamiast prezentów daj się upominki. (prezenty są tak niepopularne, że nie wprowadzili nawet holenderskiego słowa I używają francuskiego – cadeau). Holendrzy nie lubią za nic płacić, ale za to każą za wszystko płacić sobie. Wejście na targ staroci – opłata, wchodzisz do parku – opłata. Pierwsza lekcja próbna – opłata, parking przed hipermarketem – opłata. Mógłbym tak wymieniać długo. Może was to zaskoczy, ale darmowe są autostrady, ale spokojnie królestwo   Niderlandów odbije to sobie na stacjach benzynowych. Paliwo najdroższe w Europie.
   Ponieważ, Holandia to kraj depresji (realnej I mentalnej), rząd postanowił dbać o swoich obywateli  i wysyłać ich na wakacje do ciepłych słonecznych krajów. To oczywiście nie znaczy, że wakacje są subsydiowane. O nie, nie. Za to obowiązkowo od każdej pensji, odciągane jest osiem procent wynagrodzenia, żeby się zbierało na wyjazd. W ten sposób tuż przed wakacjami (zwykle w maju) każdy pracownik dostaje dodatkową pulę pieniędzy (swoich). Pamiętajmy jednak, że władza też musi jechać na wakacje, więc na twoją pulę pieniędzy nakładany jest, nie inaczej, podatek. I to pięćdziesięcioprocentowy. W ten sposób, podatek od wynagrodzenia płacisz dwa razy. Brawo Holandia!