niedziela, 8 marca 2015

Auto, bus a może samolot

 Jak najlepiej dostać się do Holandii?


    Ciągle liczymy, że ktoś przyjedzie nas odwiedzić, dlatego wychodzimy z inicjatywą. Zamieszczam opis trzech form podróżowania na trasie Kraków Eindhoven, które sam przetestowałem. Każda ma swoje wady I zalety.
1. Samochodem własnym lub kolegi.
     Moja ulubiona forma podróżowania. Pakujesz pojazd, tankujesz I prujesz przed siebie po ślicznych szerokich I ciągle jeszcze darmowych autostradach. Największą zaletą tego rozwiązania jest dla mnie to (drogi gościu), że przy okazji wizyty będziesz mógł mi przywieźć cały zapas wiktuałów z kraju ojców. Za nocleg, wikt i opierunek, oczekuje kiełbasy, boczku i szynki. :) Ta forma podróżowania ma ten dodatkowy plus, że przy okazji waszego przyjazdu, przedostanie się do Holandii nieco płynów wysoko alkoholowych, które chętnie wspólnie opróżnimy. Odległość to ok. 1200 km z Krakowa. Czyli jakieś 12 godzin jazdy. Po drodze można obejrzeć prawdziwe perły niemieckiej architektury. Wrocław, Drezno, Lipsk, Getynga.
      Jadąc tą trasą, będziesz miał też przyjemność zgubić się w zagłębiu Ruhry. Zapewniam, że bez dobrego GPS-a jazda przez te sto kilometrów niemieckiej urbanizacji może spowodować prawdziwy zawrót głowy. Tablice drogowe w tym miejscu nie mają żadnego sensu, a ty drogi kierowco raz jedziesz na Dortmund, raz na Essen, potem znowu na Duisburg, cofasz się do Bochum, by znów odbić na Essen. A jak już ci się wydaje, że przejechałeś tę plątaninę autostrad to znów widzisz znak na Dortmund, który to już dawno minąłeś. Konia z rzędem temu, kto ogarnie to patrząc tylko na mapę. Gdy jednak jakoś przebijesz się przez zawiłości niemieckiej organizacji dróg (które wszędzie indziej są naprawdę świetne) dojedziesz do Venlo. I wpadniesz na płaskie jak deska terytorium Holandii. Tu pamiętaj o ograniczeniu prędkości do maksymalnie 120 km/h. Holendrzy wymagają powolnej jazdy po swoich drogach, wychodząc z założenia, że skoro u nich wszędzie jest blisko, to po co masz się człowieku spieszyć. Po minięciu granicy po 40 km dojeżdżasz do Eindhoven. Tylko się nie rozpędź, bo 20 km dalej jest już Belgia. Podroż samochodem polecam większym grupom zorganizowanym, dla których koszta paliwa rozejdą się na kilka portfeli. Auto ułatwi też wycieczkę do Amsterdamu tudzież Antwerpii, które nie bez żalu polecam obejrzeć bardziej niż gród Philipsa. Koszt przejazdu to ok. 100 euro w jedną stronę przy normalnej jeździe.
2. Autobusem lub busem


      Drugą metodą naziemną jest przejazd autobusem. Ta forma komunikacji jest opłacalna turystom indywidualnym zaopatrzonym w spory zapas bagażu. (tu upominam się o kiełbasę i Żubrówkę). Przejazd zajmuje jedynie 18 godzin w większości nocnych. W tym czasie można obejrzeć kilka dworców autobusowych i przystanków — zarówno po polskiej, jak i niemieckiej stronie granicy. Autobus firmy Mądrel Trans (świetna nazwa dla przewozów zagranicznych) zawiezie was do samego Eindhoven. Spędzimy ciekawą noc w towarzystwie rodaków wracających lub wyjeżdżających na Saksy. Prawdziwa gratka dla fanów gwary śląskiej. Podróż nam umili kilka hitów filmowych. Mnie trafiły się takie perełki jak „Och Karol 2, „Mój przyjaciel delfin 2”, „Vinci, czy ” Przychodzi facet do Lekarza. Choć  bogata filmografia z pewnością zawiera jeszcze wiele fascynujących pozycji. Autobusy oprócz profilowanych (co wcale nie zanczy, że wygodnych) foteli, wyposażone są w toaletę (której uprasza się nie korzystać) I WiFi. O możliwości podłączenia się do Internetu pani pilotka poinformowała mnie na dwieście kilometrów przed Krakowem. Jeżeli ktoś wie wcześniej, to może sobie poserfować. Zdecydowanie najciekawszy element tej wycieczki to nocna wizyta na dworcu autobusowym w Berlinie. Nikt nie wsiada, nikt nie wysiada, a Berlin nie jest nawet po drodze. Nie zapominajmy jednak, że co stolica to stolica. Autobusy kursują niemal codziennie a koszt to do 50-80 euro. Można też zamówić transport busem. Zaletą jest, że kierowca zabiera nas spod samego domu. Wadą natomiast to, że nie wiadomo ile nocy z rzędu pan kierowca nie spał (jeżdżąc w kółko to tej trasie). Dlatego opcja "bus" jest raczej dla odważnych.
3. Samolotem

       Najszybciej I najwygodniej jest oczywiście lecieć samolotem. Bilety w Ryan Air można kupić z kilkutygodniowym wyprzedzeniem za 20-30 Euro. Z tygodniowym cena wzrasta do ok. 60 Euro. Co dalej jest bardzo korzystnym rozwiązaniem dla weekendowych turystów. Krótki pobyt poparty jest niewielkim bagażem, który można zabrać na pokład. Zdecydowanie największą wadą lotniczego rozwiązania jest brak możliwości przeszmuglowania płynów wyskokowych na wielką nizinę. Trudno, w taki przypadku będziemy się posiłkować wytworami lokalnych gorzelni. Również czas lotu (ok. 2 godz.) przemawia za tą opcją podróżowania. Co więcej, Eindhoven ma połączenia lotnicze z wszystkimi większymi miastami w Polsce. A to się chwali, bo nie trzeba nigdzie dojeżdżać. Również lotnisko Eindhoven jest w rzeczywistości w samym Eindhoven, więc odpada problem dojazdów. Wygoda w tanich liniach lotniczych jest oczywiście problematyczna, choć mi się ostatnio udało wylosować miejsce w pierwszym rzędzie. To taka biznes klasa w wydaniu Ryan Air. Było więcej miejsca na nogi, miałem też bliżej do toalety. Same zalety. W tym roku uruchomione zostało również połączenie linią KLM na trasie Kraków – Amsterdam. Ponoć cena ma być stała 100 euro. Choć dokładne zbadanie sprawy tego nie potwierdzają. Na trasie lata też Eurolot, ale zdaje się, że właśnie zbankrutował.
       Dlatego ponawiam zaproszenie dla wszystkich chętnych. Jest gdzie spać, co zjeść I gdzie się umyć. Eindhoven samo w sobie jaj nie urywa, ale blisko stąd do wielu ciekawych miast I atrakcji turystycznych. Dlatego śmiało piszcie I wpraszajcie się. Na pewno się pomieścimy. Zapraszamy.
LEO

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz